W końcu, po wielu latach, dojrzałem psychicznie, by powrócić do aktywnego uprawiania turystyki. A skoro turystyka, to i rower...
Z założenia w tej kategorii będę publikował artykuły opisujące sprzęt, który przyszło mi wykorzystywać do uprawiania turystyki. Z biegiem czasu mam plan wzbogacić poniższy opis o odnośniki do artykułów traktujących bardziej szczegółowo o wymienionym ekwipunku.
Na początku roku 2012 uznałem, że stać mnie na spędzanie co roku 10-20 dni (w dwóch porcjach po 10 dni) na siodełku. By zrealizować te założenia postanowiłem całkowicie odświeżyć swój sprzęt turystyczny. Taki wniosek nasunął mi się po przejrzeniu zawartości szaf, gdzie znalazłem stary namiot, pamiętający czasy, gdy chodziłem do liceum, oraz śpiwór z tej samej epoki. Karimata skłoniła mnie do refleksji typu 'jaki ja kiedyś byłem twardy, skoro byłem w stanie spać na czymś takim'.
Uznałem, że warto kupić sprzęt turystyczny 'najlepszy, na jaki będzie mnie stać'. Ale zacząłem od roweru.
Cały sprzęt, jaki by nie był, musi się bowiem zmieścić na rowerze, czy przy rowerze. Pierwszym wyzwaniem, z którym przyszło mi się zmierzyć, był wybór sakw i sposobu ich zamocowania. Uznałem, że cały sprzęt turystyczny, jaki ze sobą zabiorę, musi się zmieścić w dwie pary sakw plus ewentualnie 'jeszcze jakąś torebkę'. Mam złe doświadczenia z sakwami obciążającymi nadmiernie tylne koło. Może to koło było źle zaplecione, może było zwichrowane. W każdym razie popękane szprychy już kiedyś przedwcześnie zakończyły jedną z wypraw. Z tego względu postanowiłem zainwestować w przyczepkę rowerową.
W przypadku sakw mój wybór padł na model Dry firmy Crosso z dwóch prostych powodów: masy oraz wodoodporności.
Po tym, jak dotarły do mnie sakwy oraz przyczepka zdałem sobie sprawę, że przy przemieszczaniu się z całym dobytkiem na rowerze rozwiązywać trzeba równanie z dwoma parametrami: masą oraz objętością. Mówiąc po ludzku ekwipunek, który zamierzam ze sobą zabrać musi być zarówno lekki, jak i zajmować niewielką objętość.
Kolejny sprzęt, jaki zamierzałem nabyć, miał mi umożliwić w miarę wygodny sen pod gołym niebem: namiot, materac oraz śpiwór. Wspaniałomyślnie pozwoliłem sobie na zabranie także poduszki.
Oprócz spania i przemieszczania się na rowerze muszę także od czasu do czasu coś zjeść. Również tę część ekwipunku postanowiłem całkowicie odświeżyć. Rozpocząłem od chyba najdroższego składnika, jakim jest tzw. kuchenka. Po dłuższych poszukiwaniach w Internecie uznałem, że prawdziwą autonomię zapewni mi tylko i wyłącznie kuchenka uniwersalna, która będzie w stanie kontrolować utlenianie tak paliw gazowych jak i płynnych. Do tego możliwie lekki komplet naczyń, w tym kubek koniecznie ze składanym uszkiem no i tzw. 'niezbędnik'.
By podróżowało mi się w miarę komfortowo postanowiłem na kierownicy umieścić tak tradycyjny mapnik, jak i odbiornik GPS. W sakwach natomiast podróżuje aparat fotograficzny. Ze sprzętu elektronicznego wożę też ze sobą oświetlenie. Pomyślałem, że dobrym pomysłem byłoby zasilanie wszystkich urządzeń elektronicznych z uniwersalnych akumulatorków. Gdyby jeszcze można było ładować akumulatorki w czasie jazdy... Tak narodził się pomysł wyposażenia roweru w oświetlenie stałe oraz ładowarkę zasilaną dynamem.
Mam nadzieję, że moje przemyślenia pomogą także Tobie w wyborze sprzętu turystycznego. Zapraszam do lektury!